Gildia Dimir
Gildia poświęcona szeroko pojętej fantastyce i nie tylko
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Gildia Dimir Strona Główna
->
Epiki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Forum - Sprawy ogólne
----------------
Dekalog
Prośba o działy
Spotkanie - pomysł niekonwencjonalny ;)
Sala główna Gildii
Magic the Gathering
----------------
Turnieje
Talie
Czary
Handel
Ankiety
Książki
Magiczna Szkólka Anhelliusa
Literatura
----------------
Epiki
Liryki
Znani pisarze Mroku
Inni pisarze i ich twórczość
Gry Fabularne
----------------
Warhammer
Zew Cthulhu
Neuroshima
EarthDawn
Monastyr
Sesje
Filmy
----------------
Gwiezdne Wojny
Twórczość Davida Lyncha
Władca Pierścieni
Gry komputerowe
----------------
Ulubione gry
Diablo
Gry Sid'a Meier'a
Wacraft III
Age of Empires
Muzyka
----------------
Lycantropy
Ulubione zespoły
Underground czyli metro
Koncerty
Inne
----------------
Warhammer: Battle
Mordheim
Fotografie
Smętarz
Inne gry karciane
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Anhellius
Wysłany: Wto 11:47, 11 Kwi 2006
Temat postu: Anhellius - Demon Zapomnienia
Do Samotności
Samotności! do ciebie biegnę jak do wody
Z codziennych życia upałów;
Z jakąż rozkoszą padam w jasne, czyste chłody
Twych niezgłębionych kryształów.
Nurzam się i wybijam w myślach nad myślami,
Igram z nimi jak z falami;
Aż ostygły, znużony, złożę moje zwłoki-
Choć na chwilę-w sen głęboki.
Tyś mój żywioł: ach, za cóż te jasnych wód szyby
Studzą mi serce, zmysły zaciemniają mrokiem,
I za cóż znowu muszę, na kształt ptaka-ryby,
Wyrywać się w powietrze słońca szukać okiem?
I bez oddechu w górze, bez ciepła na dole,
Równie jestem wygnańcem w oboim żywiole.
Była mroźna, zimowa noc. Osnuty mleczną łuną sierp Księżyca roztaczał nikłą poświatę na przepływające obok niego chmury. Lekkie podmuchy suchego wiatru nie były w stanie zbudzić pogrążonej w zimowym śnie natury, tylko samotne płatki śniegu lekko wirując powoli okrywały białością uśpiony, miejski park. Młody mężczyzna był ubrany w ciemnoszary, skrojony według sprawdzonych, starych sposobów płaszcz i w mocno znoszone sztruksy. Pod jego lekko zabrudzonymi skórzanymi butami trzeszczał dopiero, co upadły na alejkę puch. Młodzieniec zmierzał powolnym krokiem ku lekko zbutwiałej ławce, na której zawsze siedział z Nią. Lecz teraz już z Nią nie będzie. Nią musi zastąpić inna. I wziął tę inną, tę inną butelkę czterdziestoprocentowego, uskrzydlającego płynu.
Gdy już znalazł się u celu swojej wędrówki, zaczął odgarniać z desek coraz obficiej sypiący śnieg. Skończywszy tę monotonną czynność miał mocno zziębnięte palce, w związku z tym otworzenie flaszki było dla niego wielką trudnością, tym większą gdyż wcześniej nie robił tego zbyt często, nie miał po prostu takiej potrzeby.
- Cóż ta jedna miała w sobie, że doprowadziła mnie do tak wielkiej moralnej degradacji? – pytał, lecz pustka nie była w stanie odpowiedzieć mu na to pytanie.
Wreszcie sprostał zadaniu, odrzucił zakrętkę na bok i wypił pierwszy łyk gorącej wody. W jego głowie zaczęły przebijać się szare wspomnienia: kiedy pierwszy raz ją zobaczył, kiedy pierwszy raz odezwał się do Niej, a ona swym słodkim głosem odpowiedziała mu i równie miło uśmiechnęła się.
- Nie chcę tego pamiętać! – krzyknął - Przecież przyszedłem tu po to, aby raz na zawsze z Tobą skończyć!
Dlatego pił dalej. Do jego mózgu spływały fale coraz bardziej kolorowych wspomnień: przyjemność pierwszego uścisku, słodycz jeszcze namiętniejszych pocałunków.
- Odejdź! – wrzeszczał - Wynoś się z mojej głowy!
I wtedy jego świadomość została zmysłowo dotknięta ustami przez tę najintymniejszą reminiscencję – potęgę pierwszego zespolenia – lecz ona, jak i cała reszta była przeszłością, złym snem, który musiał odejść.
Właśnie napoczynał drugą połówkę butelki. Statek przeszłości sunął po coraz bardziej niespokojnej tafli świadomości, ale wciąż płynął, za to chłopak powoli zaczynał tracić kontakt z rzeczywistością. Myśli jak wiatr świszczący między drzewami wiły się po jego głowie. Chyba udało mu się – powoli zapominał, zapominał dziewczynę, z którą związał sobie całe życie. A okręt już nie płynął, jeno kolistym ruchem zanurzał się w otchłani oceanu niepamięci. Nieszczęśnikowi kończyła się wódka, a razem z nią kończyła się jego świadomość. Był już jak ten park, w którym siedział – opuszczony, zmrożony, samotny, zniszczony. Kiedy wlewał w siebie ostatni łyk pod jego czaszką na dobre zagościł demon zapomnienia. Jego pamięć była doszczętnie zniszczona. Nawet nie pamiętał jak ona miała na imię. Chyba kończyło się na „sia”. Może Kasia? Asia? Gosia? Zapomniał także o istnieniu życia, rozumu, sumienia. Umarł zniszczony wewnątrz duchowym lodem. Ta ławka miała być życiem, a stała się grobem.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin